4.7 C
Warszawa
wtorek 3 grudnia • 2024
Strona głównaROZRYWKAKolekcjonerzy wolą blondynki

Kolekcjonerzy wolą blondynki

Pikantna gra miękkich ust z bananem to jednocześnie ikona sztuki feministycznej i oda do przyjemności – jak to możliwe? Rynek dzieł musi być kobietą, skoro godzi takie sprzeczności.

Grzeszne dwuznaczności podczas przegryzania banana, a może religijne rozterki w głębi duszy – o sztukę kobiet z nadchodzącej aukcji pytamy Ewę Szok, prezes domu aukcyjnego Libra, który 10 grudnia tego roku wystawi na licytację zarówno figlarne kolekcjonerskie fotografie, jak i czułą esencję macierzyństwa w malarstwie.

Panie wyproszą panów

Instynktownie rozpoczynając od serii z ucztowaniem, trzeba wyjaśnić: „Sztuka konsumpcyjna” to dzieło tak prowokacyjne, jak i muzealne, dlatego że cykl powstał w latach 70. i zdążył zebrać już zasłużone międzynarodowe owacje za każdy ze swoich przekazów. O czym są jednak dzieła, na których blondynka o policzkach lalki sugestywnie zajada się kisielem czy bananem?

Natalia LL rejestrowała najchętniej codzienne sytuacje – jak siedzenie czy spanie – przy czym gra skojarzeniami podczas posiłku okazała się najowocniejsza, bo sfotografowane modelki bawią się naszym wzrokiem, raz kierując go na swoje usta, raz na wpatrzone w odbiorcę, okrągłe oczy. Rozbudzające wyobraźnię gesty pokazują dobitnie, jak utarte myślowe ścieżki wiodą nas tym razem na manowce, skoro twarzyczka w kucykach jest wyraźnie rozbawiona sytuacją, a męskość sprowadzona do parówki czy owocu na drugie śniadanie. W lokalnej sztuce nie było ówcześnie tak odważnego i przewrotnego przestawienia granic, ale odbiór fotografii na Zachodzie był jeszcze o jeden społeczny kontekst bogatszy: kobiety konsumowały w końcu tak zachłannie te dobra, które w minionym ustroju nie gościły do znudzenia na wszystkich stołach.

Zobacz również: Rekordowa liczba prac w 19. konkursie Galerii Plakatu AMS

W zależności od formatu, wystawione na aukcję zdjęcia cyklu mają spodziewane ceny do 20 i 30 tys. zł, podczas gdy wcześniejsza odbitka innej serii wyceniana jest na 45-60 tys. zł.Czy oprócz rozprawiania się ze stereotypami, Natalia LL stała się też ikoną rodzimego rynku fotografii? Natalia LL jest przede wszystkim artystką performance’u, ale dla zapisu tych działań posługiwała się m.in. fotografią, która od jakiegoś czasu wyraźnie skupia wzrok kolekcjonerów na rynku światowym.W ubiegłym roku prace Natalii LL prezentowane były na targach Frieze Art w Londynie, w tym roku – w Nowym Jorku, a ostatnio także na Paris Photo. Jak poinformowało Centrum Pompidou, instytucja poszerzyła niedawno zbiory prac artystki – oprócz cyklu „Sztuki konsumpcyjnej” paryskie muzeum eksponuje teraz również „Punkty podparcia” – komentuje Ewa Szok, prezes domu aukcyjnego Libra z Warszawy.

Mutter, czytaj Muter

Na pytanie, czy sztuka wyraziście kobieca musi być aż tak prowokująca, najlepiej odpowie zapewne kandydatka o trzy dekady starsza i ze znacznie wyższą spodziewaną stawką – matka z dzieciątkiem i przedziałem 450-600 tys. zł, którą też chciałoby się rozebrać, ale na czynniki decydujące o cenie.

Ponad półtorametrowy obraz Meli Muter datowany na lata 40. XX wieku nie odbiega co prawda tematycznie od pozostałego dorobku malarki, ale tym razem czuwająca nad dzieckiem matka może być zarówno biblijną Marią, jak i uniwersalną opiekunką w jakiejś odległej arkadii. Przysiada na kawałku skały, a pod jej stopą układa się wilczyca z cytrynowymi oczami, karmiąc młode w idyllicznej krainie z pasterzem, stadem i jesiennie nagimi drzewami.

Trudno odgadnąć porę dnia i roku, kiedy na pierwszym planie rozkładają się soczyste kępy trawy, szczyty gór skuwa mróz, a księżyc na intensywnie kanarkowym niebie odcina się zupełnie jak maryjny błękit włosów. Niezależnie od tego, czy Mela Muter malowała wtedy Marię, czy po prostu matkę, robiła to w zachwycie nad twórczością tzw. Szkoły z Pont-Aven, a więc kręgu Paula Gauguina, posługującego się właśnie takimi obrysowanymi konturem plamami. Czy spodziewana cena za jej obraz świadczy wobec tego o wychodzeniu twórczości kobiet z cienia prac kolegów?

Jestem przeciwna takiemu radykalnemu rozgraniczaniu sztuki artystek i artystów, jednak dotychczas podział rzucał się w oczy przede wszystkim poprzez dysproporcję cenową. Obecnie widzimy, jak zanika – jeśli wymieniamy np. Jerzego Tchórzewskiego, to obrazy Erny Rosenstein czy Jadwigi Maziarskiej również nie powinny pozostawać niedoszacowane. Podobnie jak na świecie odchodzi się od kategorii narodowościowych, płci czy koloru skóry, lokalnie również zaczęliśmy zauważać,że coś na rynku przeoczyliśmy – komentuje Ewa Szok, stojąc naprzeciwko pracy i patrząc, jak niepokojąco żółte niebo obrazu obija się w namalowanej rzece zupełnie tak, jakby było niebieskawe.

(źródło: alternatywne.pl)

Zobacz więcej w kategorii: Sztuka

Zobacz również

2 KOMENTARZE

SKOMENTUJ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Artykuły

Komentarze